Ten Drugi Zawisza: Zawisza Czerwony z Oleśnicy

Razem przemierzali Europę w poszukiwaniu rycerskiego zajęcia, razem posłowali na zagranicznych dworach, razem wzięli udział w wyprawie wojennej do Bośni, a jednak to Zawiszę Czarnego zapamiętała historia jako największego z rycerzy i wzór cnót rycerskich. Jego krewniak i imiennik, Zawisza Czerwony, od zawsze pozostawał nieco w cieniu, wspominany jedynie przy okazji misji specjalnej powierzonej mu przez młodziutką Jadwigę Andegaweńską. Misji, z której - jeśli wierzyć Długoszowi - wywiązał się był znakomicie:

Jadwiga wysyła potajemnie posła, zaufanego dworzanina Zawiszę z Oleśnicy, na spotkanie z księciem Jagiełłą, by go oglądnął, jego urodę i postawę, by wrócił jak najszybciej i opowiedział dokładnie o jego urodzie, sylwetce i obyczajach i by się wystrzegał przyjmowania jakiegoś podarunku od księcia Jagiełły. 

               Zbroja rycerska, Włochy. XV w. Fot. Metropolitan Museum of Arts, Nowy Jork 

Tu następuje dalsza relacja, z której wynika, że Jagiełło zorientował się o co gra się toczy i z przewrotnym humorem grę podjął, zapraszając gościa ze sobą do... łaźni. Aby mógł zobaczyć absolutnie wszystko i zdać szczegółową relację swej pani. Tak też się stało. Zawisza ''napatrzywszy się wszystkiemu do woli" wrócił do Jadwigi, wychwalając kształtne i dobrze zbudowane ciało i nie mniej dobre obyczaje jej przyszłego małżonka. 

Historia ta pokazuje jak wielkim zaufaniem musiał cieszyć się i jak wysoko stał w jej łaskach. Jak wszyscy Oleśniccy - przed nim i po nim - zrobił karierę na królewskim dworze, co tylko przydało świetności jego rodowi. Świetności, której początków należy szukać za panowania Władysława Łokietka, kiedy to urząd kanclerza nadwornego krakowskiego pełnił Zbigniew z Oleśnicy pieczętujący się herbem Dębno. Za panowania Kazimierza Wielkiego zapisów o Oleśnicy i herbie Dębno pojawiało się coraz więcej, co w praktyce musiało oznaczać wzrost pozycji rodu, zarówno w sferze politycznej, jak i materialnej. Oznaczało również, że twierdzenie, jakoby początek świetności rodu nastąpił dzięki ożenkowi ojca Zawiszy, Zbigniewa z Małgorzatą Kurozwęcką nie jest do końca zgodne z faktycznym stanem rzeczy. Owszem, widoczny i znaczny rozkwit można odnotować już po tej dacie, ale przecież kariera Oleśnickiego, kanclerza nadwornego Łokietka, wyprzedza o pokolenie karierę Dobiesława z Kurozwęk. Poza tym ojciec Zawiszy sam zapracował sobie na swoje nazwisko. 

Jego udział w wyprawie wojennej Kazimierza Wielkiego na Wołoszczyznę w 1359 roku rozsławił ród Dębno i zapewnił mu dobrą prasę w Kronikach Długosza. Zbigniew Oleśnicki wraz ze swą Chorągwią i pozostałymi siłami królewskimi wpadł w zasadzkę. Na ciężkozbrojnych rycerzy czekały zamaskowane rowy, w które runęli i podcięte pnie drzew. Przywalony przez taki pień Zbigniew został ranny i dostał się do niewoli. Wykupił go sam król, ale ojciec Zawiszy utykał do końca życia. "Z potłuczenia nóg'', jak odnotował Długosz. To jednak nie powstrzymało go przed zrobieniem kariery na dworze. Król powierzył mu urząd łowczego krakowskiego. Zaś pod koniec życia piastował urząd sędziego krakowskiego. W życiu osobistym również mu się powodziło. Małżeństwo z Małgorzatą Kurozwęcka przyniosło liczne owoce. Akta z roku 1398 odnotowują siedmiu synów. Trzech z nich zrobiło wielkie kariery i przyczyniło się do rozkwitu świetności rodu. Byli to Jan Oleśnicki (ojciec kardynała Zbigniewa Oleśnickiego), Zawisza Oleśnicki (Czerwony) i Dobiesław "Dobko'' Oleśnicki, jeden z największych rycerzy średniowiecznej Europy, uwieczniony wraz z bratankiem Zbigniewem "Zbyszkiem" w Krzyżakach Sienkiewicza. 

Mariaż z Małgorzatą Kurozwęcką okazał się cenny również (i przede wszystkim) politycznie. Jej ród zbierał już wówczas pierwsze owoce własnej świetnej kariery na dworze. Ojciec Małgorzaty, Dobiesław, był jednym z zatwierdzających akt immartykulacyjny Akademii Krakowskiej w 1364 roku, jak i Statuty Wiślickie, oraz jednym z inicjatorów zawiązania unii polsko-litewskiej; pełnił różne funkcje. Brat Zawisza, podkanclerzy Elżbiety Łokietkówny, "wygryzł" z tego stanowiska Jana z Czarnkowa (o czym Jan nie omieszkał wspomnieć w swej Kronice, poświęcając śmierci Zawiszy cały osobny rozdział), i wspiął się po szczeblach kariery na stanowisko biskupa krakowskiego. Stał się głównym filarem obozu andegaweńskiego w Polsce. Na jego pozycji i wpływach korzystała cała rodzina. Również synowie siostry. Jego siostrzeniec i imiennik, Zawisza, od koloru włosów zwany ''Czerwonym'' był świetnie wykształcony. Nauki pobierał na dworze węgierskim. Mógł poszczycić się doskonałą znajomością języków, zwłaszcza niemieckiego i węgierskiego. Z pewnością dlatego został zaufanym dworzaninem Jadwigi, z którą mógł swobodnie porozumiewać się w obu tych językach. Brał udział w wyprawie Jadwigi na Ruś Czerwoną i przy zdobywaniu Grodna. Tam, jeśli wierzyć Długoszowi, miał uratować od utonięcia rycerza krzyżackiego. Również Jagiełło darzył go zaufaniem. Z jego ramienia Zawisza posłował na dworze Zygmunta Luksemburskiego. U boku Zygmunta wziął udział w wyprawie do Bośni,  z której to powrócił do kraju (wraz z innymi polskimi rycerzami) na wieść o wybuchu wojny z Zakonem Krzyżackim. 

Jego podpis widnieje na dokumentach z lat 1417-1433. Podpisywał się: Zawisza Oleśnicki z Kuczkowa, podsędek sandomierski, co oznacza, że tak świetnej kariery jak jego bracia, Jan i Dobiesław jednak nie zrobił, ale, z drugiej strony, tylko on mógł pochwalić się tak wielkim zaufaniem samej królowej Jadwigi. 

Katarzyna Ogrodnik-Fujcik



Kronika Jana z Czarnkowa

Kosman Marceli, Na tropach bohaterów Krzyżaków, Poznań 2010

Piwowarczyk Dariusz, Poczet rycerzy polskich XIV i XV wieku, Warszawa 2008

Romańska-Faściszewska Teresa: Oleśnica, Oleśnica 2007




Comments

Popular posts from this blog

"Zanim przyszła historia, były dinozaury..." czyli nasze średniowieczne początki. Część I

Triumfy Młodego Króla

"Zanim przyszła historia, były dinozaury..." czyli nasze średniowieczne początki. Część II