„A mocarni są z rodu wszyscy książęta mazowieccy...” Piastowie w Krzyżakach Henryka Sienkiewicza
„Donieś mi do Krakowa, Hotel Saski, jeśli się zdobędziesz na prędką odpowiedź (a jeśli nie, to do Zakopanego, dom Trzebuni), czy są jakiekolwiek szanse, by powieść historyczna z wieku XIV zakończona Grunwaldem, jako osobnym epilogiem, przeszła? Jeśli bowiem nie ma podobieństwa, to zawrę układ inny”
Zapytywał
Henryk Sienkiewicz w liście z 10 maja 1892 roku skierowanym do redaktora
naczelnego „Słowa”, Mścisława Godlewskiego. Jednak w owym czasie „podobieństwa”
nie było i Sienkiewicz rzeczywiście zawarł inny układ.
Pierwsze
zdania Krzyżaków napisać miał w 1896 roku, cztery lata po cytowanym liście, osiem
po zakończeniu pracy nad ostatnią częścią Trylogii. Skąd ta ostrożność?
Sienkiewicz nie mógł zapominać o przestrodze ze strony rosyjskiej cenzury. Po
wielkim sukcesie Ogniem i mieczem, Potopu i Pana Wołodyjowskiego nie było mowy
o dopuszczeniu do druku kolejnej powieści historycznej. Sienkiewicz upatrywał
jednak pewnej szansy w stale pogarszających się stosunkach na linii Petersburg-
Berlin. Tematyka antypruska mogła bowiem spotkać się z aprobatą caratu. Ale, by
podjąć się realizacji projektu musiał zyskać pewność, ze książka doczeka się
publikacji.
Pierwszy odcinek Krzyżaków ukazał się 2 lutego 1897 roku na łamach „Słowa”. Powieść była drukowana, z krótszymi i dłuższymi przerwami do 1900 roku, również w innych czasopismach. Można było czytać ją, między innymi, w „Tygodniku Ilustrowanym”, „Dzienniku Poznańskim”, „Gazecie Lwowskiej” czy „Kurierze Nowojorskim”.
W
latach 1896-1900 Maćko, Zbyszko, Jagienka, Danusia panowali w życiu
Sienkiewicza niepodzielnie. Obok nich – bohaterów głównych, choć nie
zapominajmy, że fikcyjnych – do głosu dochodziły postaci historyczne. Między
innymi Piastowie. Sienkiewicz z tych ostatnich nie rezygnował, choć w czasach,
w których rozgrywa się akcja powieści, jako dynastia odchodzili już do
przeszłości. Kazimierz Wielki od trzydziestu lat spoczywał w grobie, a ród
reprezentowali książęta mazowieccy i śląscy. I pierwszych i drugich spotykamy
na kartach Krzyżaków. Zwłaszcza najstarszy syn Siemowita III, Janusz I i jego
małżonka, siostra księcia Witolda, Anna Danuta odgrywają ważną rolę w historii
głównych bohaterów: Zbyszka z Bogdańca i Danusi Jurandówny.
Janusz,
Siemowit i Henryk, czyli Piastowie mazowieccy
Kiedy
akcja powieści przenosi się na dwory Piastów, są to przede wszystkim dwory
Janusza I Starszego i jego młodszego brata Siemowita IV, synów księcia
mazowieckiego Siemowita III z jego pierwszego małżeństwa z Eufemią, córką
księcia opawskiego Mikołaja II. Po śmierci ojca Januszowi przypadła w udziale
dzielnica warszawsko-czerska, Siemowitowi zaś płocka.
Jednak
w pierwszej kolejności- już w Tyńcu - poznajemy dzieje przyrodniego brata wyżej
wymienionych książąt, najmłodszego syna Siemowita - Henryka. Ten młodzieniec,
biskup-elekt płocki, pochodził z drugiego małżeństwa Siemowita. Jego matką była
Anna, córka księcia ziębickiego. Tragiczną – trzeba przyznać - historię młodego
księcia przekazują Maćko i Zbyszko, którzy powróciwszy z Litwy, posiadają o nim
wiadomości „z pierwszej ręki”. Raczą więc słuchaczy opowieściami o jego talentach
rycerskich, jak również rozlicznych zwycięstwach w turniejach, ale przede wszystkim
o jego smutnym końcu. Zresztą cała historia życia młodego Henryka obfitowała w tragiczne
wydarzenia – od samego początku. Książę bowiem miał być owocem zdrady
małżeńskiej. Jego ojciec szczerze kochał swą drugą – jeśli wierzyć przekazom –
wyjątkowo urodziwą małżonkę. Był tez o nią chorobliwie zazdrosny. Kiedy okazało
się, że księżna Anna spodziewa się trzeciego dziecka, dał posłuch złośliwym
plotkom i uznał, że nie dochowała mu wierności. I choć ona sama gorąco
wszystkiemu zaprzeczała, a służba ręczyła za jej niewinność, Siemowit kazał
uwięzić ją w wieży rawskiego zamku. Gdy zaś mały Henryk przyszedł na świat -
udusić. Chłopca oddał na wychowanie wieśniakom. Po jakimś czasie zabrała go do
siebie starsza przyrodnia siostra, Małgorzata ( żona Kazimierza „Kaźka”
Słupskiego), a kiedy w miarę jak dorastał stawał się uderzająco podobny do
Siemowita, książę uznał go. Do końca życia żałował swej porywczości i odprawiał
pokuty za śmierć żony. Sam Henryk otrzymał staranne wykształcenie. Ojciec
zabezpieczył jego przyszłość i nakazał jego starszym przyrodnim braciom –
Januszowi i Siemowitowi dbać o niego, a gdyby chciał zrezygnować z kariery
duchownego, wydzielić mu osobną dzielnicę. Henryk, mimo iż nominalnie był
biskupem płockim pojął za żonę siostrę księcia Witolda - słynącą z urody
Ryngałłę. Małżeństwem nie cieszył się długo. Zmarł nagle, prawdopodobnie
otruty. Niektórzy utrzymywali, że przez żonę. Taką wersję wydarzeń przekazał
innym Maćko z Bogdańca.
Pieczęć Janusza I Starszego z 1376 roku |
Młodszy
brat Janusza, Siemowit IV, był postacią niezwykle barwną i odegrał ważną rolę
na ogólnopolskiej arenie politycznej tuż po śmierci Ludwika Węgierskiego i
przed wstąpieniem na tron Władysława Jagiełły. Otarł się o królewską koronę, ponieważ
miał licznych zwolenników. Stronnictwo wielkopolskie widziało w nim męża
Jadwigi i następcę Ludwika. Jego
kandydaturę popierał sam arcybiskup gnieźnieński Bodzanta. Dzieje walki
Siemowita o koronę opisał w barwnych szczegółach Jan z Czarnkowa. Odsyłam do
jego kroniki. Po zakończonej niepowodzeniem kampanii i interwencji węgierskiej książę
ostatecznie poparł Jagiełłę, który oddał mu za żonę swoją siostrę, Aleksandrę.
Księżnę spotykamy na kartach powieści najpierw w czasie uczty na Wawelu, następnie
w Płocku. Jako że uważana jest za świetną mediatorkę między Polską a Zakonem i
bracia-rycerze darzą ją szacunkiem, Zbyszko i Maćko pokładają w niej wielkie
nadzieje w związku ze sprawą uwięzienia i skazania Zbyszka na śmierć.
Piastowie
śląscy
„… Zych zgorzelicki po prawdzie nigdy w domu
miejsca nie przygrzał, chyba że miał gości. Inaczej zaraz mu się w Zgorzelicach
cniło. Pisał ci tedy do niego opat, że jedzie w gości do księcia Przemka
oświęcimskiego i jego z sobą prosi. A Zychowi w to graj, ile że z księciem się
znał i nieraz się z nim weselił. Przybywa zatem Zych do mnie i powiada tak:
„Jadę do Oświęcimia, a potem do Glewic
[Gliwic], a wy tu miejcie oko na Zgorzelice.” Mnie zaś zaraz coś tknęło i
powiadam tak: „Nie jedźcie! Pilnujcie dziedziny i Jagienki, bo wiem, że Cztan z
Wilkiem coś ci złego zamyślają.”(…) Nie zważał na moje gadanie – pojechał. No i
ucztowali, weselili się! Z Glewic jechali do ojca księcia Przemka (do
Przemysława Noszaka), któren w Cieszynie włada. Aż tu Jaśko, książę raciborski,
z nienawiści ku księciu Przemkowi zbójów pod przewodem Czecha Chrzana na nich
nasadził. I książę Przemko legł, a z nim razem i Zych zgorzelicki, strzałą w
tchawicę ugodzon (…) Chrzana stary książę Nosak od pana na Zampachu kupił i tak
go udręczył, że najstarsi ludzie o podobnej męce nie słyszeli…”
Na kartach Krzyżaków pojawiają się również Piastowie śląscy. Tych poznajemy, miedzy innymi, dzięki Zychowi ze Zgorzelic i opatowi, których Sienkiewicz wysłał do Glewic (Gliwice), a stamtąd do Cieszyna, w orszaku księcia Przemka [oświęcimskiego].
![]() |
Przemysław I Noszak |
Jednak do Cieszyna nigdy nie dojechali. Zostali napadnięci przez ludzi Jana raciborskiego [Jan II Żelazny]. Przemek zginął, a wraz z nim Zych. Opat zaś został ciężko ranny i na skutek tych ran, jakiś czas potem zmarł. Śmierć Przemysława Młodszego, najstarszego syna księcia cieszyńskiego Przemysława I Noszaka jest faktem. Książę rzeczywiście zginął w opisanych okolicznościach.
Wydarzenia te miały miejsce w Nowy Rok 1406 roku i rozegrały się przysłowiowy rzut beretem od mojego miejsca zamieszkania, w okolicach Rybnika. Jeszcze bliżej, bo już w samym Cieszynie Przemysław Noszak dokonał zemsty na zabójcach syna. Jeśli wierzyć Długoszowi, była to zemsta rzeczywiście straszna, pod pewnymi względami przypominająca popularną swego czasu w Anglii metodę wymierzania kary "hanged, drawn and quartered'':
„Pierwszego stycznia, książę oświęcimski Przemysł Młodszy […] kiedy jechał wozem z Gliwic do Cieszyna, na polecenie księcia raciborskiego Jana został zabity na polecenie przez Czecha Marcina, zwanego Chrzanem, i jego wspólników i pochowany w Cieszynie, w klasztorze braci dominikanów (…) (Morderca został) na spiżowym koniu (posadzony), który miał w środku rozżarzone węgle, wożono go po wszystkim ulicach i zaułkach i naokoło miasta Cieszyna, a trzech oprawców rozżarzonymi kleszczami szarpało jego ciało na kawałki, a w końcu wyrwało jego wnętrzności”.
Kiedy dotarło do mnie, że mamy naszych Piastów cieszyńskich w Krzyżakach Sienkiewicza, przeprowadziłam mały research. W poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie: czy w drodze z Cieszyna do Gliwic, w grudniu roku 1405 książę Przemek mógł przejeżdżać wraz z orszakiem przez moje rodzinne strony, Zebrzydowice i Marklowice, czy może jedynie wracał tą drogą i w okolicach Rybnika został napadnięty, doszłam do następujących wniosków:
jeśli książę rzeczywiście podróżował w obie strony tą samą drogą i zdecydował się wyruszyć z Cieszyna tzw. szlakiem miedzianym, który od późnego średniowiecza aż do końca XVIII wieku prowadził przez teren Księstwa Cieszyńskiego z Jabłonkowa, przez Cieszyn i Bogumin do Opawy, a stamtąd dalej do Wrocławia i Zgorzelca, w okolicach Karwiny MÓGŁ odbić w kierunku Zebrzydowic, a stamtąd do Rybnika i Gliwic. Chociaż raczej wybrałby lepsze drogi i główne szlaki, czyli z Bogumina do Rybnika, stamtąd zaś do Gliwic, lub z Bogumina wprost do Gliwic. Oczywiście, jeśli rzeczywiście podróżował wówczas z Cieszyna. Nie mamy bowiem pewności, czy książę wyruszył ze stolicy, by na swych nowych ziemiach świętować Boże Narodzenie 1405. Bardziej prawdopodobnym jest, że bawił już na swych nowych ziemiach od pewnego czasu. Pół roku przed opisywanymi wydarzeniami, w sierpniu 1405, ojciec Przemysława przekazał mu bowiem we władanie księstwo oświęcimskie oraz nadał ziemię toszecką. Należy zakładać zatem, że Przemek junior mógł od tego czasu na stałe przebywać w granicach swego nowego władztwa, Boże Narodzenie 1405 świętować w Gliwicach, a 1 stycznia 1406 pędzić do Cieszyna, do taty, z życzeniami noworocznymi (mama, Elżbieta bytomska, już wówczas nie żyła). W średniowiecznej Europie, na królewskich i książęcych dworach, zgodnie z panującym obyczajem, nie wręczano sobie prezentów - jak jest to przyjęte dzisiaj - w wigilię Bożego Narodzenia czy w samo Boże Narodzenie, ale właśnie w Nowy Rok. Książę mógł więc całą jesień i grudzień 1405 roku spędzić w swym nowym władztwie, do Cieszyna zaś wyruszyć z Gliwic w Nowy Rok 1406. To bardzo prawdopodobna wersja wydarzeń. Co było potem, już wiemy. Daleko nie zajechał. W okolicach Rybnika jego ziemska wędrówka dobiegła końca. Być może orszak przewożący jego ciało przejeżdżał wówczas i przez Marklowice/Zebrzydowice... Chociaż należy przypuszczać, że i w tym przypadku zdecydowano się raczej na podróż często uczęszczanym szlakiem, czyli przez Bogumin. Oczywiście nie należy wykluczyć jeszcze innej możliwości: ciało księcia mogło zostać zabrane z miejsca zbrodni z powrotem do Gliwic, stamtąd zaś do Oświęcimia, to z kolei oznaczałoby, że do Cieszyna wjechało od strony Bielska Białej i Skoczowa.
Na dzień dzisiejszy odpowiedź na nurtujące mnie pytanie pozostaje zatem w sferze domysłów. Być może natrafię jeszcze kiedyś na jakiś nowy pewniejszy trop, który połączyłby tamte wydarzenia i ostatnią podróż Przemysława Młodszego z moją rodzinną gminą...
Kolejnym
Piastem, którego poznajemy - co prawda tylko „w przelocie” - w czasie uczty na
Wawelu jest Jan, były arcybiskup gnieźnieński (nominat), zwany Kropidłem,
najstarszy syn księcia strzeleckiego Bolka III, który karierę zawdzięczał swemu
stryjowi Władysławowi Opolczykowi.
„Zbyszko
słyszał o nim na dworze Witoldowym i teraz stojąc za księżną i Danusią poznał
go natychmiast po niezmiernie obfitych włosach, które pozwijane w strąki
czyniły głowę jego podobną do kościelnego kropidła. Na dworach książąt polskich
nazywano go też Kropidłem, a nawet Krzyżacy dawali mu imię „Grapidla”. Był to
człowiek słynny z wesołości i lekkich obyczajów. Otrzymawszy wbrew woli króla
paliusz na arcybiskupstwo gnieźnieńskie chciał je zająć zbrojną ręką, za co
wyzuty z godności i wypędzon, związał się z Krzyżakami…”
Stryja
Jana, wspominanego już Władysława Opolczyka też łączyły bliskie związki z
Zakonem. Był jednak przede wszystkim związany z Ludwikiem Węgierskim, później zaś
z jego następcą – Zygmuntem Luksemburskim. W 1385 roku Elżbieta Bośniaczka
powierzyła mu delikatną misję doprowadzenia do uprawomocnienia związku jej
córki Jadwigi z Wilhelmem Habsburgiem i w tym celu wysłała do Krakowa. W późniejszym czasie Opolczyk wystąpił z
pomysłem podziału Polski między Węgry, Brandenburgię i Zakon Krzyżacki. Otrzymaną
od Ludwika Węgierskiego ziemię dobrzyńską i część Kujaw oddał w zastaw
Krzyżakom, na co energicznie zareagował Jagiełło. W odpowiedzi na działania
Opolczyka zajął ziemię wieluńską, Kujawy i wkroczył na Śląsk. Spanikowany książę
rozdzielił swe ziemie między bratanków, ale faktycznie nadal pozostawał panem
Opola. I nie przestawał spiskować z Krzyżakami. Co ostatecznie zmusiło króla do
podjęcia bardziej stanowczych kroków. Wysłał przeciwko Piastowi wojsko pod
wodzą Spytka z Melsztyna i tym samym zmusił do ucieczki...
Po więcej informacji o postaciach historycznych pojawiających się na kartach Krzyżaków sięgnijcie do książki prof. Marcelego Kosmana Na tropach bohaterów Krzyżaków. Gorąco polecam!
Katarzyna
Ogrodnik-Fujcik
Comments
Post a Comment