Miecz Rolanda wykradziony z Rocamadour. Nie pierwszy raz w historii...

Od XII wieku, kiedy to odnotowano tu pierwsze cuda Rocamadour nieprzerwanie przyciągało pielgrzymów ze wszystkich stron świata. Przybywali tłumnie, by odwiedzić jedno z najświętszych miejsc kultu w południowej Francji, pomodlić się do słynnej Czarnej Madonny i u grobu św. Amadoura, patrona tutejszego opactwa. Z upływem czasu, gdy Rocamadour podzieliło los innych sanktuariów i przestało odgrywać ważną rolę religijną, zostało wpisane na listę UNESCO i stało się jedną z głównych atrakcji turystycznych regionu. Jeszcze do niedawna przewodnicy oprowadzający po obiekcie obowiązkowo zwracali uwagę turystów na miecz tkwiący wysoko w skale, dodatkowo przytwierdzony do niej grubym łańcuchem. Legendarny miecz Rolanda miał zostać przeniesiony tutaj cudownym sposobem po klęsce Francuzów w wąwozie Roncevaux. Od tamtej pory Durendal tkwił w skale i stanowił jedną z najważniejszych atrakcji turystycznych Rocamadour. Niestety, kilka dni temu odnotowano jego zniknięcie. Miejscowe władze badają okoliczności sprawy, a mieszkańcy i turyści nie kryją oburzenia. 



''Rocamadour czuje się obrabowane ze swego dziedzictwa. Wszyscy wiemy, że to była legenda - na łamanch La Dépêche wyraził swe ubolewanie miejscowy mer - ale losy miecza i naszej wioski były nierozerwalnie złączone."

Żywię szczerą nadzieję, że sprawcy zostaną ujęci, a miecz przywrócony opactwu. Tymczasem przypominam część historii, o której z pewnością w swych opowieściach przewodnicy nie wspominają, ponieważ poza kilkoma znawcami tematu nikt już o niej dziś nie pamięta. Ostatni incydent to nie jedyna okazja, kiedy to Durendal opuścił mury opactwa. 800 lat temu spotkał go podobny los, z tą różnicą, że wówczas imię sprawcy było powszechnie znane. Zajście miało miejsce w czasie wojny toczonej między dwoma najstarszymi synami Eleonory Akwitańskiej i Henryka II Plantageneta, wiosną 1183 roku. Wówczas to słynny oręż został wyniesiony i miał posłużyć w celach propagandowych, dla podniesienia morale jednej ze stron konfliktu. Henryk Młody Król potrafił ocenić i docenić wartość i korzyści płynące z posiadania takiej broni... choć w ostatecznym rozrachunku na niewiele mu się zdała. Ale próbował i pomysł miał wcale dobry... 

O całym barwnym epizodzie napisałam szerzej na łamach Meidevalists.net i na moim blogu w całości poświęconym Henrykowi Młodemu Królowi. Zapraszam do lektury!

Roland's Sword Goes Missing From Rocamadour... Not the First Time in History


Katarzyna Ogrodnik-Fujcik

Comments

Popular posts from this blog

"Zanim przyszła historia, były dinozaury..." czyli nasze średniowieczne początki. Część I

Triumfy Młodego Króla

"Zanim przyszła historia, były dinozaury..." czyli nasze średniowieczne początki. Część II