"Szlachetna a wielce żałosna opowieść o Panu Lancelocie z Jeziora" czyli z wizytą u Henryka I Jaworskiego w Siedlęcinie...
Szlachetna a wielce żałosna opowieść o Panu Lancelocie z Jeziora to
książka wybitnego znawcy wieży w Siedlęcinie oraz
europejskiej kultury dworskiej, wrocławskiego historyka sztuki, dr
Jacka Witkowskiego, który z kolei zacytował w tytule fragment Le Morte d'Arthur [Śmierci Artura] pióra sir Thomasa Malory'ego. Dziś ja pozwalam sobie posłużyć się owymi słowami w opowieści o mojej pamiętnej wizycie w jednym z najważniejszych zabytków europejskiego średniowiecza.
Szlachetna....
Przykład średniowiecznego oblankowania
Malowidła
arturiańskie położone techniką al secco, czyli w odróżnieniu od
fresków, na suchy tynk - dech w piersi zaparły, wzruszyły i do
refleksji skłoniły. I mamy je w Polsce!!! Ostatnie już na świecie, zachowane in situ, przedstawiające sceny z legendy o Sir Lancelocie z
Jeziora, rycerzu króla Artura. Nasz skarb narodowy, który winniśmy
szanować, w kraju i za granicą opiewać, a zleceniodawcy w
pieśniach i poematach zań dziękować :-) O pomysłodawcy i
zleceniodawcy, Piastowiczu o jakże szerokich horyzontach i śmiałości
w realizacji swych ambitnych projektów, pisałam
już wcześniej. Książę Henryk I Jaworski - on to bowiem
podarował nam ów bezcenny skarb - był postacią niezwykłą.
Wielka szkoda, że tak rzadko dziś o nim wspominamy. Jego energii -
a musiał mieć jej sporo - "dworności" i może odrobinę próżności zawdzięczamy i wieżę,
która pozostaje jednym z najważniejszych zabytków
średniowiecznych w Polsce, i malowidła, które są unikatowe w
skali świata.
Nie
wiemy kiedy dokładnie książę Henryk zlecił ich wykonanie - jedna
z hipotez mówi, że ich powstanie wiązało się z osobą księżnej
Agnieszki, żony bratanka Henryka, Bolka II Małego, wraz z którą
mogli przybyć na Śląsk twórcy malowideł. Oznaczałoby to iż
powstały one dopiero po 1338 r. (na szwajcarskie pochodzenie
autora/autorów wskazywałoby bliskie podobieństwo siedlęcińskich
malowideł do tych istniejących w okolicach Zurychu i Konstacji).
Malowidła przedstawiające sceny z legendy o Sir Lancelocie z
Jeziora [Lancelot du Lac], rycerzu króla Artura, jako jedyne dziś
na świecie zachowane in situ, są bezsprzecznie najcenniejszym
skarbem, który można w henrykowej wieży oglądać. Przedstawiają
między innymi zamek Camelot i dwór królowej Ginewry, uprowadzenie
tej ostatniej przez Meleaganta i uwolnienie przez Lancelota. Jest
także Lancelot śpiący pod jabłonią i Lionel śpiący na warcie,
św. Krzysztof, patron rycerzy oraz rycerz i panna oraz rycerz i
mężatka. Niedokończone sceny to: pojedynek Lancelota z Sagramourem
oraz uzdrowienie Urry'ego de Hongre.
A wielce żałosna...
A wielce żałosna bywa polska rzeczywistość i nawet tu, w Siedlęcinie, w gościnie u księcia Henryka, kolejny raz przyszło mi to stwierdzić. Zabytki, które powinny być chronione i otoczane opieką przez państwo "z urzędu", mają się źle, zwłaszcza na Dolnym Śląsku, gdzie występują tak licznie. Dostępu do henrykowej wieży i malowideł broni dziś, nie fosa, a wysypisko śmieci, własność prywatna, której właściciel pozostaje niewzruszony na los wieży i estetykę jej otoczenia. Oficyna dworska, przez którą prowadzi wejście do wieży wymaga remontu. Opiekunowie wieży robią co mogą - wystarczy spojrzeć na ilość imprez i wydarzeń organizowanych z różnych okazji i zupełnie bez, o których informują na bieżąco na stronie wieży na Facebook'u - jednak ich możliwości są ograniczone.
Żeby było tylko tak.... I od północy i od południa, i od wschodu i od zachodu
Wszelkie
ich wysiłki podejmowane na rzecz wieży rozbijają się o fundusze i
tak zwaną biurokrację. Wszyscy wiemy jak wygląda próba
załatwieniea nadrobniejszej nawet sprawy w Polsce. Sama wieża jest
wspaniała i załuguje na to by trwać w otoczeniu w jakim musiał widzieć ją książę Henryk powracający ze swych licznych kampanii, objazdów
księstwa czy polowań (wieża została wzniesiona na terenach łowieckich). Leniwie przepływający Bóbr,
soczysta zieleń trawy, majestatyczne drzewa, jerzyki przecinające
powietrze w swym nieustającym locie (jestem pewna, że były tu już
w czasach Henryka i jego małżonki, ksieżnej Agnieszki z Przemyślidów).... Tak powinno tu wyglądać i dziś,
bez pamiątek po smutnej i ponurej epoce PRL-u.
Co
możemy zrobić?
Oczywistym jest, że Wieża potrzebuje naszego wsparcia. Na rok 2016 zaplanowano wiele napraw i remontów, w tym wymianę dachów czy naprawę dawnej grobli i mostów (kontynuacja projektu z 2015). Kwiecień dobiega końca, więc wszystkim, którzy jeszcze nie zdecydowali na co przeznaczyć 1% podatku od osób fizycznych za 2015 rok, przypominam o możliwości wsparcia Wieży. Szczegóły na oficjalnej stronie Wieży.
Poproszę jeszcze o fotografie fresków i o książkę w Twoim opracowaniu.
ReplyDeleteDziekuję, panie Romanie :-) Pomyślę, pomyślę....
DeleteWielkie ukłony dla opiekunów wieży! Dzięki Waszym wysiłkom mogliśmy odwiedzić to wyjątkowe miejsce, poczuć jego klimat: http://stopawstope.blogspot.com/2015/11/szlakiem-zamkow-piastowskich-dzien-3-od.html Niesamowite miejsce!
ReplyDeleteTak jest :-)
Delete