Romantyczna strona Henryka VIII Tudora

1 stycznia 1511 roku na świat przyszedł syn króla Anglii Henryka VIII Tudora (1491-1547) i jego pierwszej żony Katarzyny Aragońskiej (1485-1536), któremu nadano imię Henryk i tytuł księcia Kornwalii. Chłopiec został ochrzczony cztery dni później, a jego rodzicami chrzestnymi byli, między innymi, król Francji Ludwik XII i Małgorzata Habsburg, namiestniczka Niderlandów. Wielki turniej zorganizowany na cześć księcia był najwspanialszą tego typu okazją za panowania Henryka VIII. Dokładnie 29 lat później, 1 stycznia 1540 r., król Henryk, zbyt pochłonięty innymi sprawami, nie wspomninał raczej maleńkiego syna, który zmarł zresztą nagle niecałe dwa miesiące po narodzeniu. Owe "inne sprawy" dotyczyły jego przyszłej żony, czwartej już z kolei, która właśnie, jak doszły go słuchy, postawiła stopę na angielskiej ziemi. Oficjalne spotkanie narzeczonych ustalono na 3 stycznia, ale niecierpliwa i romantyczna natura Henryka wzięła nad nim górę, tym bardziej, że niepomyślne wiatry opóźniły o dwa tygodnie przeprawę jego przyszłej żony z Calais do Deal. To właśnie owa romantyczna natura kazała mu przywdziać strój zwykłego dworzanina i gnać w owym przebraniu z podarunkami noworocznymi (kołnierzem z soboli, futrzanym szalikiem i czapką) do oddalonego o 30 mil Rochester, gdzie zatrzymała się niczego niepodejrzewająca wybranka.

Henryk VII Tudor ok. roku 1537, czyli na krótko przed opisywanymi wydarzeniami, pędzla Hansa Holbeina Młodszego

Wiem. Miałam nie pisać o Tudorach. Zwłaszcza o Henryku VIII, o którym napisano już chyba wszystko. Jednak nie sposób nie wspomnieć o owym romantycznym incydencie w życiu władcy, szczególnie że nie każde romantyczne zajście w historii rodów królewskich doczekało się kronikarskiej noty. Ponadto warto zrobić wyjątek dla monarchy, który, biorąc pod uwagę jakim był mężem, zbiera same nagany, a który jednak miewał dobre intencje :-) Wracając jednak do niczego niespodziewającej się wybranki... w ostatecznym rozrachunku, jak wszyscy wiemy, czwarta żona Henryka, Anna von Kleve, okazała się być "szczęściarą". Chociaż sama z pewnością tak tego nie widziała. Ale po kolei...

Minęły dwa lata od śmierci ukochanej żony Henryka, Jane Seymour, która wkrótce po tym jak 12 października 1537 r. wydała na świat upragnionego i długo wyczekiwanego następcę tronu, przyszłego króla Anglii Edwarda VI, zmarła na skutek gorączki. Dzisiaj dwa lata nie wydają się być długim okresem czasu na żałobę, ale nie zapominajmy, że Henryk był królem, a w królewskich mariażach chodziło przede wszystkim o wielką politykę. W ciągu owych dwóch lat, doradcy Henryka usilnie, choć z marnym rezultatem starali się go wyswatać. Podsuwano mu do wyboru rozliczne damy, od córki Franciszka I, Małgorzaty, słynącej z urody Krystyny, księżnej Mediolanu, i równie pięknej Louise de Guise, po damy angielskiego dworu, Mary Skipton i Margaret Shelton. Pośród tego różnorodnego zarówno pod względem wieku jak i statusu społecznego grona znalazła się i Anna, siostra księcia von Kleve, którego pełny tytuł brzmiał: "Wilhelm, książę Julich, Geldrii, Kliwii i Bergu, Hrabia Mark, Zutphen i Ravensburg, Pan na Ravenstein". Kliwia, położona nad Renem i granicząca z Niderlandami Habsburgów, miała ogromne znaczenie ze strategicznego punktu widzenia, przede wszystkim na wypadek konfliktu z cesarzem Karolem V. Książę Wilhelm utrzymywal bliskie więzi z niemieckim protestantami, na których wsparciu tak Henrykowi zależało oraz pozostawał w dobrych relacjach z członkami Związku Szmalkaldzkiego. Ponadto z jego księstwa pochodzili nad wyraz cenieni niemieccy najemnicy, główny element szesnastowiecznych sił zbrojnych większości krajów europejskich. Mariaż z siostrą księcia Kliwii, dwudziestoczteroletnią Anną, wydawał się więc bardzo korzystnym posunięciem. Otwarto negocjacje, posłowie zapewniali Henryka o olśniewającej urodzie wybranki, po spotkaniu z księżniczką ich zapał co prawda nieco przygasł, ale portret Anny namalowany przez Holbeina rozwiał wszelkie wątpliwości, i Henryk nie mógł doczekać się przybycia narzeczonej. Kiedy więc usłyszał, że wylądowała bezpiecznie na angielskiej ziemi, zniecierpliwiony wpadł na ów wielce romantyczny pomysł.

Syn Henryka VIII i jego drugiej żony, Jane Seymour, Edward [przyszły król Anglii Edward VI] w roku 1539, czyli w czasie gdy rozpoczęto negocjacje w sprawie małżeństwa Henryka i Anny von Kleve. Hans Holbein Młodszy

Tak oto niefortunne spotkanie opisał Eustace Chapuys, ambasador hiszpański na dworze angielskim:

W Nowy Rok, po południu, jego królewska mość w towarzystwie pięciu dworzan ze swego najbliższego otoczenia - wszyscy przebrani w peleryny z kapturami, aby ich nikt nie rozpoznał - przybyli w tajemnicy do Rochester i udali się na górę do komnaty gdzie Lady Anna wyglądała oknem na dziedziniec poniżej, gdzie akurat odbywało się szczucie psami byka. Król w przebraniu podszedł do niej, przytulił ja i pocałował, wręczając podarek, który król jakoby przesłał dla niej. Ona będąc zakłopotana i nie wiedząc kim on jest, podziękowała i chwilę rozmawiali, chociaż jej uwaga głównie skupiała się na tym co działo się na dziedzińcu. I kiedy król dostrzegł, że ona tak mało nań zwraca uwagi, udał się do komnaty obok, a zrzuciwszy przebranie, powrócił w płaszczu z purpurowego aksamitu. Dworzanie i służba rozpoznali swego pana i oddali mu pokłon... również Lady Anna pokłoniła się nisko, a jego wysokość powitał ją raz jeszcze, i rozmawiali miłośnie, a potem on wziął ją za rękę i poprowadził do innej komnaty, gdzie bawili się razem tego wieczoru jak również w piątek aż do popołudnia.

Wersja wydarzeń przedstawiona przez Antonię Fraser w The Wives of Henry VIII w oparciu o relację z Ecclesiastical Memorials, Relating Chiefly to Religion and the Reformation of it and the Emergencies of the Church of England Under King Henry VIII Johna Strype'a różni się nieco od wersji Chapuysa. Jest szaleńcza, noworoczna jazda do Rochester, jest przebranie, ale nie ma byków, przestawania w oknie i niezwracania uwagi na posłańca. Według tej drugiej relacji Henryk przybył w odwiedziny, kiedy Anna miała właśnie udać się na spoczynek. W przebraniu wpadł do jej komnat niezapowiedziany i zastał nie olśniewającą piękność, którą zachwalali posłowie i którą Holbein uwiecznił w swym rzekomo wiernym portrecie, ale starszą już, bo około trzydziestoletnią (!) kobietę o ciemnej cerze (nie jasnej jak go zapewniano), władczej twarzy i w niemodnym, sztywnym niemieckim stroju. Jeden z dworzan Henryka pisał, ze królowi na ten widok zaparło dech, lecz bynajmniej nie z zachwytu. "Był nad wyraz zdziwiony i zmieszany" i nie udało mu się tego ukryć. Nienaganne maniery kazały mu co prawda podejść do narzeczonej, przywitać się i zamienić kilka słów, ale po bardzo krótkiej rozmowie wyjechał tak nagle jak przybył. Zdążył jeszcze tylko oznajmić ministrowi Thomasowi Cromwellowi, że przykro mu, iż posłańcy tak zachwalali księżniczkę i że wcale mu się nie podoba.

                  Anna von Kleve pędzla Hansa Holbeina Młodszego, portret, który "zwiódł" Henryka

Dwa dni później, 3 stycznia, nastąpiło oficjalne spotkanie narzeczonych na Blackheath przed bramami Greenwich Park, gdzie Annę witano z wielką pompą i bardzo uroczyście. Obywatele Londynu mogli na własne oczy podziwiać Henryka odzianego we wspaniałe szaty ze złota i purpury przyozdobione drogimi kamieniami wszelkiego rodzaju, w splendorze na rączym rumaku, w asyście całego dworu  i towarzyszącą mu przyszłą królową, równie wspaniale odzianą, która ponoć wszystkim przypadła do gustu, wszytkim z wyjątkiem swego królewskiego narzeczonego. Ten dzień był z pewnością jednym z najważniejszych i najszczęśliwyszych w życiu Anny, która nie mogła wiedzieć, że nie minie kilka miesięcy, a dowie się, że jej królewski małżonek nigdy nie uważał i "przed Bogiem nie uważa jej za prawowitą żonę", i że zrobi wszystko aby ich małżeństwo zostało uznane za niebyłe.

Ale do Wielkanocy Henryk, pomimo iż uskarżał się przed dworzanami na miękkie i obwisłe piersi Anny, na jej brzuch rozciągnięty i niepanieński - kluczowe czynniki niepozwalające mu na dopełnienie małżeństwa - zmuszony był do udawania przed światem, że jest zadowolony ze swej czwartej żony. Jak przewidywano, sojusz z bratem Anny doprowadził do tego, iż Karol V poczuł się zagrożony i postanowił osobiście zadbać o swe interesy w Niderlandach i Nadrenii. Spór dotyczył przede wszystkim obszaru Geldrii, która, jak donosił ambasador Henryka, miała znaczyć dla cesarza więcej niż cała Italia. Zbrojne rozstrzygnięcie między Karolem a Wilhelmem wydawało się więc nieuniknione, i póki ten pierwszy przebywał w Paryżu, okazując przyjaźń królowi Franciszkowi, Henryk za wszelką cenę starał się ukryć, że jego protestanckie małżeństwo nie układa się najlepiej. Ukrywał to tak dobrze, że sama Anna, czy to z powodu kiepskiej znajomości angielskiego, czy też wrodzonej naiwności, niczego nie podejrzewała i była na tyle zadowolona, by słać listy do matki i brata, wyrażając w nich swą wdzięczność za zaaranżowanie "takiego małżeństwa, że nie mogłaby sobie życzyć lepszego". 

Problem rozwiązał się sam, przynajmniej z punktu widzenia Henryka. Sytuacja polityczna uległa zmianie. Spór między cesarzem a księciem von Kleve został załagodzony, Karol opuścił Paryż i już wkrótce jego relacje z królem Francji uległy znacznemu pogorszeniu, a w samej Anglii dokonano sensacyjnego odkrycia, które zresztą było Henrykowi bardzo na rękę. Wyszło na jaw, iż kontrakt przedwstępny Anny z synem księcia Lotaryngii był w istocie kontraktem ślubnym, czyli wiążącym, z którego nie można było tak łatwo się wycofać. Thomas Cromwell, jak w przypadku pierwszej żony króla, Katarzyny Aragońskiej, musiał zadbać o anulowanie małżeństwa. Wkrótce stało się jasne, ze sam Henryk zapałał taką miłością i namiętnością do jednej z dam dworu Anny, iż chciał by zajęła jej miejsce. Tak też się stało, ale jak wszyscy wiemy, piąta żona Henryka, młodsza od niego o trzydzieści lat, Katarzyna Howard, nie wyszła na tym najlepiej i podzieliła los drugiej żony króla, swej krewniaczki, Anny Boleyn.

Po dziś dzień w miasteczku Lewes, w hrabstwie Sussex można zwiedzać dom Anny von Kleve, w którym sama Anna co prawda nigdy nie mieszkała, ale który był częścią jej uposażenia po unieważnieniu małżeństwa.

Anna von Kleve została odesłana do Richmond, gdzie po miesięcznym procesie poinformowano ją, iż parlament uznał małżenstwo jej i Henryka za nieważne. Przyjęła tę wiadomość z "kamienną twarzą" i bez protestów zaakceptowała decyzję władz, na czym dobrze wyszła. Otrzymała szczodrą roczną pensję, służbę - w tym pozwolono jej zatrzymać jej pokojówki, Gertrudę i Katherinę i kucharza Schoulenburga - wyposażenie, sporą część "najcenniejszej odzieży" i klejnotów, oraz dwory Richmond i Bletchingly. Resztę życia spędziła więc w Anglii, co wydało jej się o wiele lepszą opcją niż powrót na dwór brata, gdzie byłaby nie tylko niemile widziana, ale także nie miałaby prawdopodobnie żadnych szans na ponowne zamążpójście.






Portrety: Wikimedia Commons Zdjęcie domu Anny von Kleve: geograph.org.uk 




Powyższy tekst powstał w oparciu o:

The Wives of Henry VIII Antonii Fraser, New York, 1993

Henryk VIII autorstwa Carolly Erickson, Warszawa 2001
realcja ambasadora Chapuysa w moim własnym tłumaczeniu z angielskiego

Comments

  1. Mnie Anna von Kleve wydawała się wielką szczęściarą. Ciekawe czy ujrzawszy króla, a może nawet nie tylko oczy, ale i jej nos wiele tu mógł przekazać informacji, nie pomyślała: NiEEEEEEEEEEEEEEEE!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Obawiam się, że tego już nigdy się nie dowiemy ;) Chociaż, wielce to prawdopodobne:)

      Delete
  2. Wielkim ludziom zdarzają się wielkie wpadki.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Czasem dobrze, że się zdarzają :) Być może dzięki tej wpadce Anna ocaliła życie ;)

      Delete
  3. Anna miała szczęście, że nie przypadła do gustu Henryka. Jeżeli by go zauroczyła to prędzej czy później najpewniej skończyłaby na szafocie. Jedyna ocalała kobieta króla i jedyna która przeżyła(po za Katarzyną Parr), wszechmocnego Henryka :)

    ReplyDelete

Post a Comment

Popular posts from this blog

"Zanim przyszła historia, były dinozaury..." czyli nasze średniowieczne początki. Część I

Triumfy Młodego Króla

"Zanim przyszła historia, były dinozaury..." czyli nasze średniowieczne początki. Część II