Henryk IV Probus (1257/58-23 czerwca 1290). Wywiad z Jolantą Szczepańską.Część I
"Boże,
gdybym mógł żyć wiecznie..." [Ach Got wan solt ich iemer
leben] wzdychał książę wrocławski i krakowski Henryk IV Probus
(ur. 1157/58) w jednej ze swych pieśni. Jak wiemy zmarł
przedwcześnie 23 czerwca 1290 roku. Wczoraj obchodziliśmy 726
rocznicę jego śmierci. Po dziś dzień jego życie osobiste, motywy
i metody działania, dorobek i kariera, a nade wszystko stopień
„zgermanizowania” budzą kontrowersje. Jednak, mimo iż pozostaje
jedną z najbarwniejszych postaci polskiego średniowiecza, nie
doczekał się dotąd – nad czym ubolewa we wstępie do jednego ze
swych artykułów Tomasz Jurek - sumiennego biografa. Mamy nadzieję,
że wkrótce to się zmieni, bowiem zadania podsumowania
dotychczasowych badań i popularyzacji osoby księcia podjęła się
Jolanta Szczepańska - historyk, przewodnik miejski i pilot wycieczek
po Wrocławiu, autorka licznych publikacji oraz bloga o Dolnym Śląsku i Wrocławiu w średniowieczu. Pani Jolanta przyjęła nasze
zaproszenie i w dniu śmierci księcia zgodziła się odpowiedzieć
na pytania dotyczące jego działalności politycznej i kariery, jak
również innych aspektów jego życia. Przez wzgląd na rozmiary -
wywiad trochę nam się "rozrósł", dzielimy go na dwie
części. Dziś część I.
Tympanon
fundacyjny przedstawiający Henryka IV Probusa z modelem świątyni z
żoną Matyldą, adorujących Tron Łaski. Kościół św.
Krzyża we Wrocławiu, fundacja księcia Henryka IV
Probusa Fot. Jolanta Szczepańska
Co
wiemy o okolicznościach nagłej i przedwczesnej śmierci Henryka IV
Probusa i co oznaczała ona dla księstwa wrocławskiego, dla Śląska
i dla Polski?
Śmierć Henryka IV była na pewno przedwczesna, władca
zmarł w wieku około 32 lat. Ale czy rzeczywiście była nagła nie
jest to wbrew pozorem takie pewne. Długosz co prawda przypisuje
śmierć władcy działaniom trucizny, lecz zarazem podaje, że
objawy jej działania nasilały się przez pół roku. Roczniki
Długosza to nie jedyne źródło, które mówi o truciźnie
podanej Henrykowi. Śmierć młodego, energicznego władcy musiała
budzić podejrzenia. Truciznę podejrzewano także w przypadku
śmierci jego ojca Henryka III Białego i stryja Władysława
salzburskiego, oni także zmarli nie osiągnąwszy czterdziestego
roku życia. Wersję o działaniu trucizny należy traktować z dużą
ostrożnością. Niewykluczona jest choroba, być może dziedziczna,
która stała się powodem śmierci Henryka IV Probusa. Prochy trzech
wymienionych władców nie zachowały się lub uważane są za
zaginione, nie możemy więc przeprowadzić badań szczątków
kostnych, które być może mogłyby rzucić jakieś światło w tej
sprawie. Co oznaczała śmierć Henryka IV dla Śląska i dla
Polski to bardzo trudne pytanie. Możemy oczywiście podsumować, co
było bezpośrednim skutkiem śmierci księcia, ale nie o to tutaj
chodzi. Nie wiemy przecież, czy, gdyby nawet Henryk żył dłużej,
zdołałby utrzymać Kraków i sięgnąć po koronę królewską oraz
czy doczekałby się potomka. A właśnie to miałoby kluczowe
znaczenie dla dziejów Śląska i Polski.
Mówiąc
o śmierci Henryka, nie sposób nie wspomnieć o jego nagrobku po
dziś dzień szczęśliwie zachowanym. Więcej o owym arcydziele
sztuki sepulkralnej tutaj.
Wiele
kwestii dotyczących życia i kariery księcia pozostaje nadal
nierozstrzygniętych. Jedną z nich jest jego testament. Co możemy z
całą pewnością powiedzieć o owym dokumencie, który pozostaje
dziś znany jedynie z kopii?
Treść dokumentu jest powszechnie znana. Emocje
ostatnimi czasu zbudziła kwestia jego autentyczności. Została ona
zakwestionowana przez Tomasza Jurka. Tezy wysunięte przez badacza
przeciw autentyczności testamentu spotkały się jednak z krytyką.
Nie miejsce, by przytaczać tu całą dyskusję. Chciałabym wskazać
jedynie te argumenty T. Jurka, z którymi osobiści się nie
zgadzam. Po
pierwsze badacz uznał, że sprawa fundacji klasztoru cysterek na
Ostrowie Tumskim to mistyfikacja fałszerza. Jednak nawet T. Jurek
nie potrafił udzielić konkretnej odpowiedzi na pytanie, czemu
rzekoma mistyfikacja miałaby służyć. Jako jeden z argumentów
badacz wskazał zapis dotyczący woli Henryka, by cysterki przybyły
na Ostrów z czeskiego Tisnov. Dla T. Jurka bardziej logiczne byłoby
sprowadzenie ich z Trzebnicy zaś zapis o Tisnov świadczyć może
przeciw autentyczności testamentu. Dla mnie zupełnie odwrotnie.
Pamiętajmy, że Henryka IV z cysterkami z Trzebnicy łączyły
niezbyt przyjazne relacje. W czasie wojny Henryka IV z Tomaszem II
kościół wrocławski podzielił się na zwolenników księcia i
stronników biskupa, cysterki z Trzebnicy stanęły po stronie
biskupa. Henryk zaś niszczył trzebnickie ołtarze i rozpruwał
ściany w poszukiwaniu ukrytego złota, przynajmniej tak twierdził
biskup. Tisnov zaś było fundacją Konstancji węgierskiej, babki
Przemysła Ottokara II, z którym Henryka łączyły szczególne
relacje. Książę pamiętał o duszy swego dawnego opiekuna przy
przekazaniu szpitala w Ziębicach Krzyżowcom z Gwiazdą a przede
wszystkim przy fundacji kolegiaty św. Krzyża. Sądzę, że Henryka
mogło więcej łączyć z Przemyślidami niż z cysterkami z
Trzebnicy, a Tisnov było fundacją Przemyślidów. Innym
argumentem T. Jurka, który miałby świadczyć przeciw
autentyczności testamentu było zawarte w nim sformułowanie
dotyczącego miejsca fundacji klasztoru cysterek, mianowicie in loco
nativitatis nostre, in antiqua area patris nostri (w miejscu naszego
urodzenia, w starej ziemi naszego ojca). Słowa te zdaniem badacza
pasują do połowy XIV w., kiedy zamek popadł w ruinę, nie są
natomiast adekwatne do czasu śmierci Henryka IV, czyli do 1290 r.
Zauważmy jednak, że w testamencie mowa nie o starym zamku, o
starej ziemi, o dziedzictwie Henryka, a to już zupełnie inna
sprawa. Daleka
jestem od twierdzenia, że znany z kopii testament jest identyczny
pod względem treści z zaginionym oryginałem. Brak jednak
dostatecznych przesłanek, by uznać go za fałszerstwo. Stąd też w
pracy nad monografią poświęconą księciu traktuję ten dokument
jako ważne źródło historyczne.
Kwestię
testamentu omawia szczegółowo T. Jurek tutaj.
Związki Wrocławia z czeskim Tisnov omawia szczegółowo J.
Szczepańska tutaj.
Sarkofag Henryka IV Probusa, Muzeum Narodowe we Wrocławiu. Na tumbie widoczne postacie kanoników świętokrzyskich. Fot. Jolanta Szczepańska
Była
mowa o testamencie Henryka, a skoro testament nie sposób też nie
zapytać o osoby w nim wymienione. Pokolenie Probusa to pokolenie
Henryków - oprócz niego samego mamy jeszcze jego kuzynów:
Głogowczyka i Brzuchatego. Jest oczywiście i Przemysł II – brat
cioteczny - wszyscy wnukowie Henryka Pobożnego. Czy możemy pokrótce
opowiedzieć jak układały się ich wzajemne relacje i czy Henryk w
tym jakże różnorodnym towarzystwie czymś się wyróżniał?
Relacje wymienionych książąt to temat na długi
rozdział. Najlepiej układały się stosunki Probusa z księciem
głogowskim, którego wyznaczył na następcę w księstwie
wrocławskim. Ale i on, podobnie jak pozostała dwójka, o dziwo
znalazł się u Probusa pod kluczem w następstwie tajemniczego
zjazdu w Sądowlu. Co tak naprawdę się wtedy stało i czym wówczas
kierował się książę wrocławski w swych działaniach nie jest do
końca wyjaśnione. Relacje Probusa z Henrykiem Brzuchatym I
Przemysłem II układały się różnie. Między innymi stąd też
wyznaczenie tego ostatniego następcą w ziemi krakowskiej i
sandomierskiej budzi takie kontrowersje. Tak naprawdę to nie
Rogatka, ale jego syn Henryk Brzuchaty wygrał bitwę pod Stolcem w
1277 r., rozbijając rycerstwo wrocławskie, głogowskie i
wielkopolskie, które pośpieszyło z odsieczą Probusowi więzionemu
przez swego stryja. Obaj władcy zarazem współpracowali ze sobą w
sprawach gospodarczych i handlowych. Książę legnicki pośredniczył
w konflikcie Probusa z Tomaszem II i, mam wrażenie z treści jego
korespondencji z biskupem, że raczej był bardziej przychylny swemu
kuzynowi. Zarazem to on „podeptał” testament Probusa i zajął
miejsce na tronie wrocławskim, które, zgodnie z wolą zmarłego
księcia, miało przypaść Henrykowi głogowskiemu.
Czym
wyróżniał się Henryk na tle wymienionych postaci? To bardzo
trudne pytanie. Wbrew pozorom bardzo mało o nich wiemy. Kuszące
jest wskazać na wykształcenie Henryka, na to, że był
minnesingerem. Jednak to, że pozostała trójka książąt nie
została uwieczniona na kartach Kodeksu Manesse wcale nie świadczy,
że nie hołdowali oni tego rodzaju rozrywkom. Henryk Brzuchaty był
synem Rogatki a ten, jak wiemy, lubował się w turniejach i
rycerskich pieśniach. Dla mnie największym dowodem wyjątkowości
Henryka Probusa był przebieg i zakończenie jego konfliktu z
Tomaszem II. Przypomnijmy, że wcześniej podobny spór, choć w dużo
mniejszym wymiarze, rozgorzał między biskupem a księciem
głogowskim i zakończył się kapitulacją tego ostatniego. Nie
mówiąc już o perypetiach Rogatki z kościołem. W przypadku
Probusa sprawy potoczyły się inaczej. To temat na osobny rozdział…
Myślę jednak, że dużą rolę odegrały tu jego osobiste talenty,
cechy charakteru.
Sarkofag Henryka IV Probusa, Muzeum Narodowe we Wrocławiu. Na tumbie widoczne postacie osób świeckich, między innymi wdowy Matyldy. Fot.Jolanta Szczepańska
Kolejną
sprawą domagającą się wyjaśnienia pozostaje kwestia małżeństw
księcia…
Sprawa
rzekomego oddalenia pierwszej żony przez Henryka i ożenku z Matyldą
brandenburską przez długie lata uznawana była przez historyków
niemal za pewnik. Oszkalowano księcia na podstawie jednego dokumentu
i to w dodatku pochodzącego ze zbioru formularzy, o słabej
wiarygodności. Co więcej nie padło w nim nawet imię Henryka! To
grube nadużycie. Wersji o oddaleniu żony nie potwierdza żadne inne
źródło. Istnieją natomiast okoliczności, które tę wersję
czynią mało prawdopodobną. Po pierwsze Henryk otrzymał od papieża
dyspenzę na mariaż z Matyldą ze względu na łączący go z
wybranką stopień pokrewieństwa. Czy papież zgodziłby się na
ślub, gdyby Henryk był już człowiekiem żonatym? Po drugie Henryk
przez długie lata toczył wojnę z biskupem wrocławskim Tomaszem
II. Konflikt był zażarty i obie strony nie przebierały w środkach.
Biskup pisał skargi na księcia do arcybiskupa, kardynałów,
papieża, w których wymieniał różne książęce przewinienia i
występki, starając się go przedstawić w możliwie niekorzystnym
świetle. Pośród listy winy ani razu nie padła jednak kwestia
rzekomego oddalenia żony. Jak słusznie zauważył T. Jurek, jest
rzeczą niemal niemożliwą, by biskup dysponując takim argumentem,
nie użył go przeciw Henrykowi. Milczenie Tomasza wskazuje na to, że
w momencie ślubu z Matyldą sprawa pierwszego małżeństwa była
już nieaktualna. Jakie były zaś losy tego pierwszego mariażu
księcia pozostać musi dla nas tajemnicą ze względu na niedostatek
źródeł. Nie znamy nawet z imienia pierwsze żony Henryka. Sprawę
rzetelnie przedstawił T. Jurek, trudno tu coś więcej dodać na
podstawie znanych dotychczas źródeł.
Więcej
o małżeństwach księcia tutaj.
Część
II wkrótce
Comments
Post a Comment