"Bitwy, turnieje, wytworne zabawy..." Rzecz o królach, książętach i obyczaju turniejowym

14 marca 1397 roku, w Szprotawie, zmarł Henryk VIII Wróbel (ur.1357/63), najmłodszy z synów kisęcia głogowskiego Henryka V Żelaznego (ten ostatni miał ich trzech, wszystkich o imieniu "Henryk"). Powód zgonu - rany odniesione w czasie turnieju rycerskiego zorganizowanego w Legnicy. Wspominając niefortunne okoliczności śmierci księcia, słów kilka o Henrykach i przejawach ich fascynacji kulturą rycerską z naciskiem na turnieje jak również inne "wytworne zabawy" zamieszczam.


                                         Pan Walther von Klingen, Kodeks Manesse (1300-1340), UB Heidelberg

Początki

We wtorek zapustny na św. Macieja [24 lutego] 1243 r., w Lwówku Śląskim odbył się turniej rycerski. Tak o tym wydarzeniu opowiada Księga Henrykowska: "W owych czasach, gdy po najeździe pogan nasi młodzi książęta zaczęli po raz pierwszy rządzić, działo się wiele rzeczy, które za dawnych przesławnych książąt były niesłychane. Zatem brat ich pierworodny książę Bolesław rozliczne popełniał dzieciństwa za czasów swej młodości, a to w turniejach i innych igraszkach. Między innymi pewnego czasu zwoławszy na dzień św. Macieja wielu rycerzy do Lowenbergu, rozkazał urządzić turniej... "(s. 46-7). "Książę Bolesław" to nikt inny jak Bolesław II Rogatka (1220/25-1278), najstarszy syn Henryka II Pobożnego (1196/1207-1241), starszy brat między innymi Henryka III Białego (1227/1230-1266) i Konrada I głogowskiego (1228/31-1273/74). Rok przed opisywanym wydarzeniem Bolesław objął samodzielne rządy w księstwie. Jego panowanie - jak czas miał pokazać - niewiele miało wspólnego z wyznawaniem wartości etosu rycerskiego, ale w przypadku wspomnianego wyżej turnieju, jak donosi nam Księga, Bolesław przyrzekł rycerzom na czele z Albertem z Brodą "ofiarować jakiemuś klasztorowi jedną malutką posiadłość ku czci Bożej" za grzechy własne i wszystkich uczestników. Powyższy zapis jest dla nas szczególnie ważny, ponieważ w naszych źródłach historycznych stanowi pierwszą wzmiankę o turnieju rycerskim zorganizowanym na ziemiach polskich. Ponadto na jego podstawie możemy wnioskować, iż w owym czasie turnieje nie były u nas nowością, i że Bolesław urządzał je wcześniej. Autor Księgi podkreślał, że takie "rzeczy" za dawnych książąt, czyli za ojca i dziada księcia, były niesłychane. Być może nie bez wpływu na upodobania Bolesława miało jego małżeństwo z Jadwigą, córką hrabiego Anhaltu, zawarte w 1242 r. Pamiętajmy, że to właśnie hrabia Henryk, teść Bolesława, uważany jest za 'księcia Anhaltu" [der Herzog von Anhalt], minnesingera przedstawionego w scenie turnieju rycerskiego na kartach Kodeksu Manesse (hrabia Henryk był po kądzieli wnukiem Mieszka III Starego). Bolesław mógł zatem "zarazić się" upodobaniem do owych "rzeczy' właśnie od swego teścia.

                                         Książę z Anhaltu w scenie turniejowej, Kodeks Manesse, UB Heidelberg

Oczywiście głos autora Księgi, jako przedstawiciela duchowieństwa, jest w tej sprawie potępiający i wyraża stanowisko całego Kościoła, zdecydowanie przeciwnego tego typu "igraszkom". Jak pisał angielski duchowny Ralph Niger w turniejach "rycerze tracą swe majątki, wysiłki, a nawet życie, z czystej chciwości i żądzy zdobycia pustych pochwał i reputacji". Pośród duchownych znalazły się i pojedyncze głosy, które potrafiły zdobyć się na nieco bardziej obiektywny osąd. Teolog i kanonik Cirencester, Alexander Nequam podawał inny powód organizowania turniejów, mianowicie chęć i potrzebę rycerzy, aby ćwiczyć się w rzemiośle wojennym i utrzymywać "w formie" na wypadek zagrożenia rzeczywistym konfliktem zbrojnym. Oczywiście same turnieje bywały równie niebezpieczne co prawdziwe bitwy i w swej najwcześniejszej formie niewiele się od nich różniły. Stąd też nie tylko przedstawiciele kościoła byli im przeciwni. Zdarzało się, że i świeccy władcy zabraniali ich organizowania w obrębie swych włości, uważając je za zagrożenie dla porządku publicznego. Jednym z takich władców był pierwszy król Anglii z rodu Plantagenetów, Henryk II (1133-1189), który nie zezwalał na urządzanie turniejów w Anglii. Z kolei jego syn i następca, Henryk Młody (1155-1183) zasłynął  nie tylko jako gorliwy uczestnik, ale przede wszystkim najhojnieszy z patronów. Po jego niespodziewanej i przedwczesnej śmierci w czerwcu 1183 roku, jego kapelan Gerwazy z Tilbury uznał, że wraz z jego odejściem nadszedł koniec wszystkiego co rycerskie. Jeśli wierzyć słowom Bertrana de Born, słynnego trubadura, który znał osobiście młodego Henryka i jego braci: "Wszyscy, którzy Cię ujrzeli, Bretończycy i Irlandczycy, Anglicy i Normanowie, Akwitańczycy i Gaskończycy, niepocieszeni będą... I Poitou cierpi, i Maine, i Tours. Aż po Compiegne niechaj Francja płacze nieutulona, i Flandria, od Gandawy aż po Wissant. Nawet Niemcy łzy wylewają!... Gdy Lotaryńczycy i Brabantczycy na turniej udawać się będą, żalobą okryją się, bo nie ujrzą tam Ciebie! (Mon chan fenis ab dol et ab maltraire).

                                  Henryk Młody (1155-1183), nagrobek w katedrze w Rouen. Foto. Rebecca Bugge

Kolebką turnieju rycerskiego była północna Francja. Wiele z pierwszych wzmianek pochodzi z terenów dawnego hrabstwa Hainault położonego na obecnym pograniczu Belgii i Francji. Prawdopodobnie najwcześniejszym zapiskiem o turniejach, w którym wystepują one pod tą nazwą właśnie jest legislacja z 1114 r. wydana przez hrabiego Baldwina III dla miasta i regionu Valenciennes, z której to dowiadujemy się, że ówczesne władze miejskie miały prawo do jego opuszczania, by uczestniczyc "w zawodach rzutu oszczepem, turniejach i im podobnych" (Crouch, Tournament, s. 3). Pierwsze turnieje różniły się znacznie od tych, które dziś kojarzymy z tym terminem. W miejsce dwóch przeciwników stających naprzeciw siebie w szranki, zaangażowane były setki, czasem nawet tysiące rycerzy, a sama walka przypominała walną bitwę, mówimy dziś, że udawaną, ale była równie niebezpieczna jak te toczone "na serio". Rycerze odnosili poważne rany, a nawet ginęli. Tak było w przypadku, między innymi, Gotfryda, księcia Bretanii (1158-1186), jednego z młodszych synów Henryka II Plantageneta, który w wyniku ran odniesionych podczas turnieju w Paryżu zmarł w wieku 28 lat, czy Gilberta Marshala (1194-1241), syna słynnego Williama Marshala, czy chociażby wspomnianego już powyżej naszego Henryka VIII Wróbla.

Śmierć Gilberta Marshala w czasie turnieju rycerskiego w Ware, 27 lipca 1241 r., Chronica Maiora II, Parker Library, Corpus Christi College, Cambridge

Na uczestników czyhały również inne niebezpieczeństwa. Autor L'Histoire de Guillaume le Marechal [Historii Williama Marshala] szczegółowo relacjonuje w jakich opałach znalazł się główny bohater jego dzieła, najświetniejszy rycerz XII w., William Marshal (ok.1147-1219). Po zakończeniu jednego z licznych turniejów, w których brał udział, w wyniku ciosów, które owego dnia padały często i gęsto, jego hełm uległ takim odkształceniom, że potrzebna była interwencja kowala by wydobyć zeń biedną głowę - całą i zdrową. Akurat w czasie, gdy przebywał w kuźni z głową na kowadle, William okrzyknięty został najlepszym uczestnikiem turnieju i przyznano mu nagrodę - olbrzymich rozmiarów szczupaka podanego w warzywach na tacy. Jednak, gdy miano ją wręczyć, nigdzie nie można było znaleźć zwycięzcy. Wyprawiono więc delegację na poszukiwania. Trochę to trwało, ale misja ostatecznie zakończyła się powodzeniem - delegacja dotarła do kuźni, a jej członkowie mieli jeszcze okazję być świadkami wiekopomnej sceny uwalniania głowy Williama Marshala z hełmu, co czynili ze wspomnianym wcześniej szczupakiem na tacy i z pewnym zakłopotaniem.


                                                        Nagrobek William Marshala, Temple Church. Londyn. Foto. Kjetilbjørnsrud

"Miecz i kopię daję tobie, ku rycerskiej cnej ozdobie..."

Wracając jednak na Śląsk, wiemy, że Bolesław II Rogatka urządzał turnieje, wiemy również, że jego młodsi bracia Henryk III Biały (1227/1230 -1266) i Konrad I głogowski (1228/31-1273/74) dotrzymywali mu kroku w kultywowaniu modnych dworskich obyczajów. Henryk podejmował we Wrocławiu i otaczał mecenatem jednego z najwybitniejszych poetów XIII wieku, minnesingera Tannhäusera (zm. ok 1265), który opiewał szczodrość i łagodność piastowskiego władcy. Opisywał "bogatego honorem Henryka z Wrocławia", którego nie chciał zapomnieć i który "choćby posiadł dobra tysiąca książąt, którzy są w Rzeszy Niemieckiej, to jego łagodność rozdałaby je i uczyniłby to chętnie." Turniejowe zamiłowania Konrada z kolei, który jako jeden z młodszych synów był pierwotnie przeznaczony do stanu duchownego, znalazły odzwierciedlenie między innymi w jego pieczęci (zachowanej w egzemplarzach z lat 1253 i 1257). Książę został na niej przedstawiony w pełnym rynsztunku pod murami zamku, na ktorych widzimy dwie postaci: damę wręczającą mu bogato zdobiony hełm i grajka dmącego w róg i ogłaszającego rozpoczęcie turnieju, w którym książę weźmie udział. Nigdzie indziej - czy to w sfragistyce polskiej, czeskiej czy innych krajów - nie pojawia się motyw dam wręczających hełmy. Pod tym względem pieczęcie Piastów śląskich są wyjątkowe i wydaje się, że zawdzięczamy to Konradowi I głogowskiemu właśnie, który studiował w Paryżu w czasie, gdy zarówno francuska kultura jak i sztuka dworska przeżywały swój rozkwit. Na miejscu z pewnością miał okazję oglądać niejeden turniej lub czytać o takowym na przykład w Ereku i Enidzie Chrétiena de Troyes, co później znalazło odzwierciedlenie w jego osobistych zamiłowaniach (Witkowski, s.8).


Również bratanek Bolesława II Rogatki, Henryk IV Probus (1257-1290) był zagorzałym miłośnikiem turniejów rycerskich i minnesingerem, czego potwierdzenie odnajdujemy, między innymi, na kartach wspomnianego już powyżej Kodeksu Manesse, gdzie Henryk został przedstawiony jako zwycięzca turnieju odbierający z rąd damy nagrodę. Do historii przeszedł największy, zorganizowany przez niego na sześć lat przed przedwczesną śmiercią, turniej  w Nysie, który rozpocząl się 31 sierpnia 1284 i na który przybyli licznie inni książęta śląscy. Trzy czy cztery lata później, w 1287 lub 1288 r., Henryk zorganizował wspaniałe obchody swego ślubu z Matyldą Brandenburską, o których wspominali i kronikarz Ottokar ze Styrii i sławny minnesinger, Henryk z Miśni zwany "Piewcą Dam" [Frauenlob], który być może miał okazję oglądać je na własne oczy.

            Słynny minnesinger Henryk z Miśni zwany "Piewcą dam" [Frauenlob], Kodeks Manesse, UB Heidelberg

Wiemy, że także wnuk i imiennik Bolesława II Rogatki, Bolesław III Rozrzutny (1291-1352) urządzal turnieje rycerskie. Zachowały się wzmianki, na przykład, o "igrzyskach, tańcach i turniejach" zorganizowanych przez niego w 1310 r. na legnickim zamku. Ponadto do dziś przetrwała pieczęć konna księcia używana przez niego w latach 1321-43, wzorowana na pieczęci króla Czech Jana Luksemburskiego (1296-1346) z ok. 1320 r.- Bolesław był spowinowacony z władcami Czech i bywał częstym gościem na dworze w Pradze. Wspomniana pieczęć przedstawia go w pełnym rynsztunku, w turniejowym stroju na pędzącym rumaku okrytym kropierzem - kolejne nawiązanie do obyczaju turniejowego. Podobnie książę został przedstawiony na zworniku z Kaplicy Książęcej (własnej fundacji) przy kościele cysterskim w Lubiążu (ok 1320-1330 r.).


     Pieczęć konna Jana Luksemburskiego jako króla Czech i hrabiego Luksemburga używana w roku 1323

Jednakże to inny z wnuków Bolesława II Rogatki pozostawił po sobie najwymowniejszy dowód na to jak bliska naszym Piastom śląskim była zachodnioeuropejska kultura dworska. W swojej wieży mieszkalnej w Siedlęcinie koło Jeleniej Góry, Henryk I jaworski (1292/96-1346) - bo o nim mowa - zlecił wykonanie malowideł, które dziś pozostają jedynym na świecie ściennym przedstawieniem legendy o rycerzu nad rycerzami, sir Lancelocie z Jeziora. Niemałą rolę odegrały tu z pewnością bliskie związki księcia Henryka z dworem w Pradze - jego żona Agnieszka z rodu Przemyślidów była córką króla Czech i Polski Wacława II, znanego miłośnika i protektora poezji dworskiej, patrona między innymi wspomnianego już wyżej Frauenloba. Szwagier Henryka, król Czech Jan Luksemburski pozostawał pod wpływem francuskiej kultury dworskiej - na jego dworze funkcję sekretarza pełnił Guillaume de Machaut - najwybitniejszy francuski poeta i kompozytor XIV wieku (jest wielce prawdopodobne, iż książę Henryk znał go osobiście). W owym czasie po całej Europie krążyły francuskie rękopisy iluminowane z legendą o sir Lancelocie - być może właśnie jeden z nich posłużył jako wzór dla siedlęcińskich malowideł. Książę Henryk mógł nabyć go, na przykład, w czasie swej podróży do Kolonii w 1338 r. Na ścianach wielkiej sali reprezentacyjnej w siedlęcińskiej wieży możemy podziwiać, między innymi, sceny pojedynków rycerskich. Naprzeciw siebie stają w nich Lancelot i Tarquin oraz, na jednym z niedokończonych malowideł, Lancelot i Sagramor. Więcej o samej wieży, księciu Henryku i unikatowych malowidłach arturiańskich tutaj.







Bibliografia:

Księga Henrykowska w przekładzie i opracowaniu Romana Grodeckiego, Wrocław 2002
Poems of the Troubadour Bertarn de Born. Londyn, 1986
Bartlett, Robert. England under the Norman and Angevin Kings. 1075-1225. Oxford, 2000
Crouch, David. Tournament. London and New York, 2005
Witkowski, Jacek. Szlachetna a wielce żałosna opowieść o Panu Lancelocie z Jeziora. Wrocław, 2002

Fragmenty tekstów angielskich w tłumaczeniu autorki bloga. W tytule i podtytule wykorzystano fragmenty poezji dworskiej w przekładzie Jacka Witkowskiego.

Fotografia pieczęci Konrada I głogowskiego: Dzieje Śląska

Fotografia Wieży Książęcej w Siedlęcinie: prywatne archiwum autorki bloga. Fotografia malowideł: Skarby Kultury



Comments

  1. Tyle bitew ile tu jest opisanych to na żadnym blogu tak nie ma według mnie.

    ReplyDelete

Post a Comment

Popular posts from this blog

Matka książąt: Anna Przemyślidka " Z Bożej Łaski Księżna Śląska i Wielkopolski"

"Zanim przyszła historia, były dinozaury..." czyli nasze średniowieczne początki. Część I

"Zanim przyszła historia, były dinozaury..." czyli nasze średniowieczne początki. Część II