Zimorodków pełna: tajemny świat Biblii Wacława IV

W styczniu tego roku z powodu bardzo błahego, mianowicie trudnych warunków na drogach, nie dotarłam do Ostravy na wykład mediewisty Marka Zagory i nie usłyszałam, co miał do powiedzenia na temat znanych i mniej znanych przedstawień króla Czech i Niemiec Wacława IV. Oczywiście, domyślam się, że pośród wyobrażeń bardziej znanych znalazł się portret młodziutkiego Wacława z  obrazu wotywnego Jana Očko z Vlašimi czy popiersie z tryforium katedry św. Wita w Pradze, jednak, co zrozumiałe, byłam ciekawa zwłaszcza wyobrażeń mniej znanych.
Wacław IV. Inicjał E pierwszej Księgi Samuela

A te znajdujemy przede wszystkim w najwspanialszej pamiątce, którą władca po sobie pozostawił, bogato iluminowanej biblii nazwanej od jego imienia Biblią Wacława IV. Dzisiaj manuskrypt przechowywany jest w zbiorach Austriackiej Biblioteki Narodowej w Wiedniu. 

Wacław IV przyszedł na świat 658 lat temu, 26 lutego 1361 roku, w Norymberdze, jako drugie dziecko cesarza Karola IV Luksemburskiego i Anny świdnickiej. W chwili narodzin miał dwie starsze siostry, przyrodnią Katarzynę (córkę Karola z pierwszego małżeństwa z Blanką de Valois) i rodzoną Elżbietę. Jego ojciec nie posiadał się z radości. Nareszcie doczekał się upragnionego syna i następcy tronu. Rodzinne szczęście nie trwało jednak długo. Niespełna dwa lata później,  gdy młodziutka, bo zaledwie 23-latnia Anna zmarła wydając na świat trzecie dziecko (synka, który również nie przeżył porodu) Karol został wdowcem, a mały Wacław półsierotą. Być może te wydarzenia spowodowały, że chłopiec był bardzo blisko związany z ojcem. Karol stawiał go zawsze na pierwszym miejscu, przed swymi dziećmi z czwartego małżeństwa z Elżbietą Pomorską. Utorował mu także drogę do korony Czech i Rzeszy, tym samym zabezpieczając jego przyszłość. Być może jednak wyrządzając tym samym synowi krzywdę, bo młodziutki Wacław miał niejako wszystko "podane na tacy".
Potomni mieli zapamiętać tylko jego liczne grzechy i słabości. Zgnuśniały, nieudolny politycznie, zbyt często zaglądający do kieliszka (tudzież kielicha) i ochoczo oddający się rozkoszom ciała... Taki obraz Wacława IV utrwalił się w świadomości zbiorowej po dziś dzień. Nie wspomina się, że przyszło mu panować w cieniu wybitnego ojca i w trudnych czasach. Nie pamięta się, że zrealizował liczne projekty architektoniczne zapoczątkowane z inicjatywy Karola IV, że był człowiekiem wyróżniającym się inteligencją, wybitnie wykształconym, władającym biegle językami obcymi i bibliofilem. Mógł poszczycić się jedną z największych bibliotek w ówczesnej Europie. Z jej bogatych zbiorów zachowały się tylko nieliczne rękopisy, głównie zagranicą, w Austrii, część z nich uratowała druga żona Wacława, Zofia Bawarska. Najwspanialszym ocalonym pozostaje wspomniana biblia, zwłaszcza niedokończony egzemplarz niemieckiego przekładu, nad którym pracę rozpoczęto najprawdopodobniej w ostatniej dekadzie XIV wieku, choć nie można wykluczyć, że nastąpiło to już we latach 80.. Sam przekład to drugi najstarszy niemiecki przekład Wulgaty, powstały ok. roku 1375 na zlecenie mincmistrza Martina Rotleva z Kutnej Hory, finansisty Luksemburgów.



Oryginał biblii zachował się tylko fragmentarycznie. Powstał w Pradze dla Wacława IV, ale nie wiemy na czyje zamówienie. Ze względów finansowych i politycznych nigdy nie został ukończony. Po śmierci króla dzieła z jego biblioteki trafiły w różne ręce.
Biblię najprawdopodobniej przywłaszczył sobie jego następca, młodszy przyrodni brat Zygmunt Luksemburski, po nim zaś Albrecht II. Tym sposobem znalazła się w posiadaniu Habsburgów. Około roku 1500 odnajdujemy ją w skarbcu cesarza Maksymilian I na jego zamku w Innsbrucku.

Stamtąd w latach 70. XVI wieku trafiła na zamek Ambras w Tyrolu. W roku 1665 została przewieziona do biblioteki zamkowej w Wiedniu. Z niej z kolei po roku 1918 trafiła do austriackiej biblioteki narodowej.


Biblia Wacława IV jest dziełem wyjątkowym. Można by powiedzieć, że po dziś dzień żyje własnym życiem. Na 1114 arkuszach mierzących 53 na 36,5 cm znajdziemy 654 miniatury i inicjały. Nad projektem pracowało ogółem dziewięciu iluminatorów, z których dwóch znamy z imienia. Byli to Frana - nadworny malarz Franciszek oraz Mikołaj Kuthner rodem najprawdopodobniej ze Sląska. 

Miniatury są nie tylko ilustracjami wydarzeń biblijnych, ale również bogatym źródłem wiedzy o życiu u schyłku XIV wieku oraz królewskim dworze samego Wacława IV.
Bordiury i drolerie to osobny świat symboli nawiązujących do samego władcy i ważnych osobistości z jego najbliższego otoczenia. Znaczenie niektórych symboli po dziś dzień spędza sen z powiek historykom i historykom sztuki. Zimorodki, toczenice i wszechobecne półnagie dziewczęta. Te ostatnie pracowały w  królewskiej łaźni i prawdopodobnie spełniały wszelkie możliwe zachcianki swego pana i władcy. Według późniejszej legendy, której źródeł należy szukać właśnie w ilustracjach biblii, Wacław zapałał uczuciem do jednej z nich,  prostej dziewczyny, którą XVI-wieczny kronikarz Václav Hájek z Libočan nazwał Zuzanną. Gdy król pozostawał w areszcie domowym w Białej Wieży praskiego zamku, pilnie strzeżony dzień i noc, Zuzanna miała dopomóc mu w ucieczce, ale nim to nastąpiło spędzić z nim upojne chwile.

Co ciekawe, na kartach biblii jako pracownica łaźni występuje też małżonka Wacława, wspomniana już królowa Zofia. Półnaga, bosa i bardzo powabna. Czeski pisarz Jan Bauer podsumował, że gdyby Biblia Wacława IV nie była biblią można by pomyśleć, że w czasie, w którym powstawała, czyli u schyłku XIV wieku, funkcjonowało już coś na kształt czasopism o tematyce erotycznej.
Czyżby król Wacław i jego Zuzanna?
 

W Biblii znajdziemy też przedstawienia samego Wacława. Ukazany został tu w królewskim majestacie, ale też zupełnie niemajestatycznie. Przepiękny wizerunek króla mieści inicjał E otwierający pierwszą Księgę Samuela autorstwa tzw. Mistrza Samsonovej historii (folio 33r). Na tronie pokrytym luksusowymi tkaninami zasiada modnie i bogato odziany król (Wacław był zawsze na czasie z trendami mody). W dłoniach dzierży berło i jabłko. Jego skroń zdobi korona, a ponad nią dwaj dzicy mężowie podtrzymują herb z klejnotem.
Z małego pagórka z królem komunikuje się  półnaga dziewczyna z wiaderkiem i banderolą głoszącą "Toho bzde toho", jeden z przykładów, nad którym historycy i historycy sztuki bezskutecznie łamią sobie głowy. Na uwagę zasługują też Wacław ukazany z królową (prawdopodobnie drugą żoną Zofią) w inicjale D prologu Biblii oraz jako król Manasses w inicjale H prologu Księgi Ezdrasza.

Jednak mnie osobiście ujmują przedstawienia króla mniej majestatyczne. W otoczeniu dziewcząt z łaźni, czy uwięzionego w inicjałach, z których zupełnie nie po królewsku majta nogami. Jeśli przyjąć, że symbolika zawarta na kartach Biblii Wacława IV jest również odzwierciedleniem pragnień i upodobań samego króla - a tak właśnie sugerują znawcy przedmiotu - można by zaryzykować stwierdzenie, że pośród zawieruchy dziejowej, w której przyszło mu panować Wacław IV za tym właśnie tęsknił: za prostym życiem zwykłego człowieka.








Katarzyna Ogrodnik-Fujcik



Powyższy tekst powstał w oparciu o cykl artykułów czeskiego mediewisty Marka Zágory. Polecamy portal historyczny, którego jest współautorem:
http://stavitele-katedral.cz/







Comments

Popular posts from this blog

Matka książąt: Anna Przemyślidka " Z Bożej Łaski Księżna Śląska i Wielkopolski"

"Zanim przyszła historia, były dinozaury..." czyli nasze średniowieczne początki. Część I

"Zanim przyszła historia, były dinozaury..." czyli nasze średniowieczne początki. Część II