W średniowiecznym Smogorzowie. Wywiad z Witoldem Wińskim

Z prawdziwą przyjemnością pragnę powitać na blogu mojego serdecznego kolegę, prawnika z wykształcenia, rekonstruktora z zamiłowania – Witolda Wińskiego. Od 2003 roku Witek pozostaje wierny swojej pasji, realizując ją wraz z całą rodziną. Niedawno ukazała się także jego pierwsza autorska książka. Witek pochyla się w niej nad historią średniowiecznego Smogorzowa oraz panami piszącymi się „ze Smogorzowa” – Witku, Beroldzie i Tymonie. Dlaczego rekonstrukcja historyczna, dlaczego XIV wiek, dlaczego Smogorzów? Na te i inne pytania odpowiada Witold Wiński

Dlaczego rekonstrukcja historyczna?

WW. Bo czytanie książek to za mało ;-) Zawsze historia rozpalała moją wyobraźnie i historię chciałem nie tylko znać, ale też poczuć ją, posmakować i doświadczyć.

Jak to się wszystko zaczęło?

WW. Zwyczajnie. Od słuchania opowieści rodzinnych i wojennych mojej Babci i jej Cioci Wandzi, która przeżyła 3 wojny i 3 rewolucje i była zesłana na Sybir, a jej mąż walczył w Wielkiej Brytanii i nigdy do kraju nie wrócił. Historie o życiu w kresowych dworkach i początkach rodziny, heraldyce i  bitwie pod Kircholmem. To były niesamowite opowieści. Do tego potem doszły zabawy w wojnę na podwórku i oglądanie seriali i filmów wojennych i historycznych. W wieku bodajże 6 lat obejrzałem „Krzyżaków” co wywarło trwały ślad na mojej psychice ;-) Pamiętam jak potem zabrałem prześcieradło i węglem zrobiłem na nim krzyż, z kartonu wyciąłem i skleiłem hełm garnczkowy, a patyk robił za pierwszy miecz. Serce było oczywiście po stronie Polski, ale strój krzyżaka było łatwiej wykonać :) 

Potem szukając pomysłów na szkolny karnawał robiłem sobie różne mundury wojskowe i kostiumy historyczne. A prawdziwa przygoda z rekonstrukcją zaczęła się 2003 roku od wyjazdu na Grunwald. Wówczas zobaczyłem czym jest rekonstrukcja historyczna i że nie jest to po prostu zwykła zabawa w przebieranie się. To jest przede wszystkim zbieranie i analizowanie źródeł historycznych po to by odtworzyć stroje, uzbrojenie i przedmioty sprzed wieków z tych samych materiałów, za pomocą tych samych narzędzi, w ten sam sposób. Używanie tych przedmiotów, strojów i broni w czasie imprez historycznych jest finałem często długich poszukiwań i eksperymentów i niejako „efektem ubocznym” całej pracy. Aczkolwiek taka forma prezentacji swojej pracy – często poważnej i naukowej - włożonej w hobby daje niesamowitą frajdę rekonstruktorowi jak i jest ciekawe dla publiczności.

Rekonstrukcja jest Waszą wspólną rodzinną pasją. Żona i córki zawsze Ci towarzyszą...

WW. Cieszę się bardzo, że moja Pani-Żona i dziatwa jeżdżą ze mną na imprezy rekonstrukcyjne. Trudno byłoby być 100% rycerzem bez damy serca. Pamiętam, że już na początku mojej znajomości z przyszłą Żoną jeździliśmy razem na reko-imprezy. Kiedy pojawiły się dzieci musiałem mocno ograniczyć swoją rekonstruktorską aktywność, ale jak starsza córka poszła do zerówki to zaczęła jeździć na niektóre imprezy razem ze mną. Kiedy młodsza córka podrosła to dziewczyny stwierdziły, że nie może być tak, że ja bawię się sam a one zostają w domu. Żona uszyła sobie i dziewczynkom suknie i welony i zaczęliśmy jeździć razem. Dzieci najbardziej lubią imprezy z publicznością i festyny gdzie jest dużo różnych stoisk z rzemiosłami dawnymi i atrakcjami dla dzieci. Śmieję się, bo czasem małe dziewczynki w pięknych strojach średniowiecznych budzą większy zachwyt publiczności niż cały poczet rycerzy w pełnych zbrojach płytowych.

Te małe dziewczynki w pięknych strojach średniowiecznych z pewnością były dumne, gdy Tata napisał i wydał książkę. Gdyby zapytały dlaczego Smogorzów, co usłyszałyby w odpowiedzi?

WW. Usłyszałyby, że dnia 30 września 2006 roku zawarłem szczęśliwy związek małżeński w smogorzowskim Kościele p.w. Św. Jana Chrzciela z ich Mamą. Świątynia ta już od początku znajomości z moją przyszłą Żoną urzekła mnie swoim pięknem. Choć jest wybudowana w stylu neogotyckim w drugiej połowie XIX wieku to wygląda niczym miniaturowa katedra czy słynna paryska Sainte-Chapelle. Budowli takiej nie powstydził by się żaden średniowieczny murator. Mimo, iż świątynia jest neogotycka to kryje w sobie prawdziwie średniowieczny skarb jakim jest rzeźba Świętej Anny Samotrzeciej z końca XV wieku. Dodatkowo początki Smogorzowa są związane z ciekawymi legendami i zagadkami historycznymi, które sięgają początków państwa polskiego i już w średniowieczu rozpalały wyobraźnię średniowiecznych kronikarzy. Piękno smogorzowskiego kościoła, więzy rodzinne z tutejszą parafią, oraz moja życiowa pasja jaką jest żywa historia czyli rekonstrukcja historyczna, sprawiły, że mocniej zainteresowałem się historią ziemi namysłowskiej w średniowieczu ze szczególnym uwzględnieniem Idzikowic (skąd pochodzi moja Żona) i Smogorzowa. Jako, że odtwarzam postać XIV-wiecznego rycerza, postanowiłem poszukać postaci z terenu ziemi namysłowskiej, którą mógłbym odtwarzać na różnego rodzaju turniejach i innych imprezach popularyzujących wiedzę o średniowieczu. Tu moją uwagę przykuła postać XIV-wiecznego rycerza Witka ze Smogorzowa. Choć Witold i Wit to dwa różne imiona to zdrobnienie jest takie samo: Witek, lub bardziej staropolsko Witko. Tak więc wybór mógł być tylko jeden.  

Opowiedz o książce

WW. Na Facebooku często komentowałem wpisy dotyczące średniowiecznej historii Namysłowa i okolicy. To przykuło uwagę Stowarzyszenia Nasz Smogorzów, które zajmuje się rozwojem tego sołectwa oraz promocją jego historii i walorów turystycznych. Po kilku spotkaniach pojawił się pomysł napisania książki o tej miejscowości. Ale chciałem by była to książka inna niż pozostałe tego typu publikacje. Zazwyczaj są to suche relacje historyczno-polityczne „od pradziejów do współczesności” gdzie historia średniowieczna zajmuje max. 10-20% publikacji. Ja chciałem by moja książka była przede wszystkim opowieścią o średniowiecznych mieszkańcach Smogorzowa i jego najsłynniejszym właścicielu – Witku ze Smogorzowa. Gdzie historia jest tylko tłem i osią opowieści. Dzięki książce chciałem tych ludzi znów niejako „przywrócić do życia”. Pokazać jak żyli, jak pracowali, co jedli, ile zarabiali, jak świętowali i w co wierzyli. Jak wyglądało życie chłopa, a jak żony rycerza. Chciałem również obalić kilka mitów o średniowieczu, które wypaczają obraz tej epoki i wciąż są głęboko zakorzenione w społeczeństwie. Z mojej książki można się dowiedzieć między innymi, że jednak w średniowieczu ludzie się myli i to często, paranie się czarami niekoniecznie prowadziło na stos, dziesięcina i pańszczyzna to nie było białe niewolnictwo, a kobiety ze stanu rycerskiego nie były


ubezwłasnowolnionymi księżniczkami zamkniętymi w wysokich wieżach, które miały tylko pięknie wyglądać i pachnieć. Szczególną satysfakcję mam z faktu, że po ponad 650 latach udało się ustalić imię żony Witka ze Smogorzowa, która dotychczas w historiografii uchodziła za nieznaną z imienia. Co prawda epidemia znacznie opóźniła wydanie książki, ale Stowarzyszeniu udało się utrzymać wsparcie sponsorów i ostatecznie pod koniec roku 2020 książka pod tytułem „W średniowiecznym Smogorzowie” ukazała się nakładem wydawnictwa Namislavia. Ponieważ było to działanie non-profit to pierwsze wydanie zostało rozdzielone na egzemplarze autorskie i dla członków Stowarzyszenia. Jednakże wydawnictwo Namislavia robi cykliczny dodruk tej pozycji i umożliwia zakup komercyjny stacjonarnie, internetowo i telefonicznie.

Prowadzisz też stronę na FB...

WW. Tak. Jest to dwujęzyczny (teksty są po polsku i angielsku) profil pod nazwą Wysoki Stół - The High Table co nawiązuje do wysokiego stołu, czyli miejsca gdzie podczas średniowiecznych uczt zasiadali szlachetnie urodzeni gospodarze i goście honorowi. Na profilu tym koncentruję się na życiu, historii i kulturze dworskiej w XIV wieku. Staram się dawać dużo ciekawostek i opowiadać o życiu nie tylko materialnym ale także duchowości wyższych sfer w tym okresie. Do tego lubię obalać typowe mity średniowieczu.

Gdzie „w realu” można spotkać Witka ze Smogorzowa?

WW. Nie mamy jakiegoś stałego kalendarza imprez. Jeździmy na różne imprezy głównie w południowo-zachodniej Polsce ze szczególnym uwzględnieniem Dolnego Śląska. Jeżdżąc z rodziną wiele zależy od zdrowia, pogody i warunków bytowych. Do tej pory byliśmy na imprezach w Bolkowie, Będzinie, pod zamkiem Cisy, w Świdnicy, Oleśnicy, Krotoszynie i kilku innych miejscach.  Do tego czasem zdarzają się jakieś pokazy czy lekcje żywej historii w lokalnych szkołach czy ośrodkach kultury.Mam nadzieję, że kiedy zaraza wygaśnie znów będziemy mogli jeździć na imprezy i to także w innych rejonach Polski, a może także za granicą.

Czy są jakieś rekonstrukcyjne plany na przyszłość?

WW. Chciałbym rozkręcić ogólnopolski i ponadorganizacyjny projekt roboczo nazwany „1350”, który koncentrował by się na popularyzacji historii i ukazaniu sylwetek, przedmiotów, uzbrojenia czy obyczajów związanych z czasami Kazimierza Wielkiego. Chciałbym się szczególnie skoncentrować na okresie 1345-1370.

Kazimierz Wielki jest bardzo barwną postacią historyczną i był jednym z najlepszych polskich królów. Do tego na Śląsku było dużo różnych księstw piastowskich, których historia jest równie ciekawa, a jej odkrywanie na nowo i przedstawianie lokalnym społecznością będzie dawać dużą satysfakcję. To samo dotyczy nieco zapomnianych księstw mazowieckich i pomorskich.

Jest pewna luka w środowisku rekonstrukcyjnym. Mamy kolegów odtwarzających XIII wiek i większość, która odtwarza tzw. okres okołogrunwaldzki czyli lata 1380-1420 z naciskiem na rok 1410. My chcielibyśmy skoncentrować się na okresie wcześniejszym tj. 1345-1380. To był złoty wiek Europy Środkowej. Panowanie wielkich władców jak Kazimierz Wielki w Polsce, Karol IV Luksemburski w Czechach, Ludwik Wielki na Węgrzech czy Stefan Duszan w Serbii. Do tego niemniej ciekawi i ambitni książęta lokalni jak Konrad I oleśnicki, Przemysław Noszak z Cieszyna, Bolko świdnicki czy Ludwik I brzeski.

Myślę że jest pewne zapotrzebowanie społeczne na popularyzację tego okresu i znajdzie się grono osób, które będą chciały zaangażować swój czas i pieniądze by odtwarzać postacie historyczne z tego okresu.

Dziękuję za ciekawą rozmowę. Oraz za mój egzemplarz książki z dedykacją. Czytelników zapraszam do odwiedzenia autorskiej strony Witka na Facebooku Wysoki Stół - The High Table oraz do zakupu książki. Można nabyć ją na stronie wydawnictwa Namislavia.


Rozmawiali: Witold Wiński, Katarzyna Ogrodnik-Fujcik



Rodzinne fotografie pochodzą z prywatnych zbiorów Państwa Wińskich.

Zdjęcie kościoła pw. św. Jana Chrzciciela w Smogorzowie, Wikimedia Commons

Comments

Popular posts from this blog

Matka książąt: Anna Przemyślidka " Z Bożej Łaski Księżna Śląska i Wielkopolski"

"Zanim przyszła historia, były dinozaury..." czyli nasze średniowieczne początki. Część I

"Zanim przyszła historia, były dinozaury..." czyli nasze średniowieczne początki. Część II